sobota, 10 marca 2012

Fly away . < 3

Elo. Dziś byłam w Rybniku, tak jak przewidziałam to tydzień temu. A więc kupiłam sobie czerwone trampki oraz skejty. Tak więc buty 'zaliczone'. Na ciuchy pojadę z Martą. Prosiła, błagała - odmawiać nie potrafię. Hmm, Kasia na skype, więc zaraz będę skajpajować. Pisałam z Ewką. Coś mi pieprzyła o synku jej brata, i że go uczy chodzić czy coś. Tak więc smutno mi się zrobiło bo mi przypomniała jak ja uczyłam chodzić Alexa ♥ . Niestety zobaczę go dopiero w wakacje, jak pojadę do Anglii. Sorry, polecę. Staszczyk mnie oskarża że to ja go zaczepiam na fejsie. Nie prawda, ja mu tylko oddaję. Oszust jeden. Ale go lubię. A najbardziej lubię jak się bulwersuje za to że go za mocno zgulaszowałam. Haha, nie zapomnę tych lekcji w 6b. Sałatka wtedy była lepsza. Ona przy innych jest taka... Egoistyczna i hmm, wulgarna? Hahaha nie wiem jak to opisać. Ale cię kocham, Wikuś. I kefir you, i sałata you, i gulasz you. Wena, yhm. Fajnie było. Nie żałuję że nie jechałam wtedy do kina. W ogóle to wolę osobno, np. z Olą, Radkiem i Pączim, a nie z całą klasą. Po prostu. Ok ok, jutro znów miasto. Pewna nie jestem ale chyba tak. Bo Alek jutro już nas żegna. Wii. W końcu. Nie lubię moich braci. Martyny nie ma tak więc dzionek bez niej. Źle. Zauleżniłam się od ciebie, mała. Choć te nasze ciągłe kłótnie mnie dobijają. Już wiem czemu ta różnica wieku jest taka widoczna w przyjaźni. Ale pamiętasz : damy radę. Głupie jesteśmy. Ale cię kocham. Trochę.. Joke. Na zdjęciu z nią. Wiem że okropne, no ale jebie mnie to. Ważne z kim i tyle. Dziękuję za uwagę.